Umarł król, niech żyje król!
Ten blog miał zacząć funkcjonować, gdy nie skończyłam jeszcze 18. lat. Gdy w mojej świadomości dopiero odradzała się miłość do historii i poezji; gdy korzystałam z zamiłowaniem z oferty biblioteki wojewódzkiej i z polecenia przyjaciółki wypożyczyłam tomik haiku (uwaga dla osób, które mnie znają: było to jeszcze przed nawrotem mojej egiptomanii). Rzeczony tomik może i nie rozbudził mocno mojej wyobraźni, nie wzbogacił mnie literacko, ale podsunął mi inspirację, która manifestuje się teraz w nazwie bloga. Tak jakoś wyszło, jako dziewiętnastolatka nie odpowiadam za to, co jako siedemnastolatka miałam w głowie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że po prostu chciałam ukazać swoją wyższość językową i poetycką, ale dzisiaj patrzę na tę wizję z dużym grymasem wypisanym na twarzy i myślę: "cholera, ale byłam debilką". Tytuł tego posta nie jest jednoznaczny, w historii zapisał się jako swego rodzaj komunikat stosowany, gdy niedługo po zgonie władcy we wręcz ekspresowym tempie ...