Zakuwanie a zrozumienie, czyli o tym, jak nieosiągalna jest prawidłowa, przyjemna nauka
Byłam kujonem (w kontekście lubienia nauki i otrzymywania dobrych ocen, a nie kucia się na siłę) . Czy jestem nadal - ciężko mi stwierdzić, ale ilekroć zerkam wstecz i sumuję opinie wówczas krążące wokół mnie, to na piedestale w mig objawiają się dwa stwierdzenia: kujon i inteligentna, w zależności czy chciało się być bardziej dosadnym i uszczypliwym, czy miłym wobec mojej osoby. Nauka była dla mnie przyjemnością i nieważne, czy rozpisywałam skomplikowane reakcje chemiczne (chociaż...czy na poziomie gimnazjalnym można mówić o zawiłych zadaniach z chemii?), czy pisałam horrendalnie długie i zmyślne wypracowania na język polski. W poznawaniu nowych definicji, pojęć, zasad czy słów znajdowałam uciechę, a ostatnimi czasy nawet pomyślałam, że, kurczę, chętnie rozwiązałabym znowu maturę na poziomie podstawowym z matematyki (mówcie, co chcecie, narzekajcie na jej poziom trudności i wszelkie mącące zawiłości, ile wlezie, ale ja, osoba po profilu humanistycznym, przyz...